Budowa tanich mieszkań dla Polaków była jedną z flagowych obietnic rządu Prawa i Sprawiedliwości. Rząd obiecywał 100 tysięcy mieszkań na tani wynajem, z dojściem do własności. Dzisiaj nad głośno ogłaszanym programem Mieszkanie Plus zapadła cisza, a najemcy czują się oszukani. Czynsz nie jest tani, mieszkania mają wiele usterek, z pełnych wad mieszkań trudno zrezygnować, a dojście do własności staje pod znakiem zapytania.
Kuszące obietnice zakończone fiaskiem
– To oferta, którą kierujemy do polskich rodzin, młodych ludzi, klasy średniej, wszystkich tych, którzy potrzebują mieszkania, by myśleć o rodzinie – mówiła w 2016 roku premier Beata Szydło, ogłaszając planowaną realizację programu Mieszkanie Plus. Rząd obiecywał wówczas wybudowanie 100 tysięcy mieszkań z tanim czynszem i możliwością dojścia do własności, dla rodzin, których nie stać na zakup lokalu na wolnym rynku ze względu na brak środków i brak zdolności kredytowej do zaciągnięcia kredytu na mieszkanie. Stawki czynszu miały być preferencyjne, a po 24 miesiącach najmu instytucjonalnego miała pojawić się opcja płacenia wyższych czynszów, dająca możliwość dojścia do własności.
Dzisiaj okazuje się, że Mieszkanie Plus to porażka i całkowite fiasko programu. Rzeczywistość lokatorów mieszkań to wysokie stawki czynszu i mgliste obietnice dotyczące możliwości dojścia do własności. Do tego dochodzi konieczność naprawy usterek i niedoróbek w mieszkaniach. – Ściany się sypią, panele wyginają od wilgoci, z okien wieje, a spod wanny cieknie woda — wymieniają kolejni lokatorzy. Odpowiedzialna za budowę mieszkań spółka PFR Nieruchomości odpowiada, że to usterki „typowe dla nowych budynków”, a niektóre „wynikają z nieprawidłowego użytkowania”. Realizacja programu nie przyniosła oczekiwanych efektów. Dzisiaj rząd woli na ten temat milczeć, a prezes PiS Jarosław Kaczyński wskazuje winnych niepowodzenia – samorządy, Lasy Państwowe, wojsko i kolej…
NIK punktuje
Suchej nitki na realizacji programu nie pozostawia Najwyższa Izba Kontroli, wskazując m.in. na „brak skutecznych i spójnych ze sobą rozwiązań prawnych, a także opieszałość we wdrażaniu aktów wykonawczych”. NIK zwraca uwagę, że podejmowane przez kolejnych ministrów inicjatywy legislacyjne, mające na celu usprawnienie funkcjonowania programu Mieszkanie Plus, nie zawierały kompleksowych rozwiązań w zakresie zwiększenia podaży gruntów Skarbu Państwa i wykorzystania ich na cele mieszkaniowe, co z kolei miało negatywny wpływ na wzrost dostępności mieszkań dla osób o umiarkowanych dochodach. „Do końca października 2021 roku w ramach programu Mieszkanie Plus wybudowano 15,3 tys. mieszkań, a 20,5 tys. mieszkań znajdowało się w budowie. Wcześniej rząd deklarował, że do końca 2019 roku wybuduje 100 tysięcy mieszkań” – informowała NIK rok temu.
Bolesne zderzenie z rzeczywistością
Trzeba przyznać, że zainteresowanie Mieszkaniem Plus było duże. Nic dziwnego – na początku zapowiadało się przecież obiecująco. Dlatego wszędzie tam, gdzie ogłaszano nabór, pojawiało się znacznie więcej chętnych niż oferowanych mieszkań. Euforia szcęśliwców, którym udało się mieszkanie zdobyć, nie trwała długo. Lokatorzy szybko poczuli się oszukani. Przede wszystkim wysokością czynszów, na które z założenia miało być stać ludzi o niezbyt zasobnych portfelach.
Na wybudowanym w ramach programu krakowskim osiedlu składającym się z ośmiu bloków i w sumie 481 lokali, z których 90 procent to mieszkania dwu i trzypokojowe, suma opłat to około 2000 – 2500 złotych miesięcznie. Niektórzy płacą nawet ponad 3000 złotych. W Łowiczu lokatorzy muszą obecnie zapłacić blisko 2300 zł czynszu za 58 m2 mieszkania, a w Dębicy, za podobny metraż – 2100 zł. Mieszkanie o metrażu 70 m2 kosztuje tu 3500 zł. W Mińsku Mazowieckim czynsz za mieszkanie 66 m2 to prawie 2600 zł. W Zamościu jest to 2880 zł za 73 m2 a w Katowicach 2450 zł za 71 m2 mieszkania. W Świdniku za 60 m2 trzeba zapłacić prawie 3000 zł, a za 44 m2 w Nowym Targu 2353 zł. Do wszystkich stawek należ doliczyć jeszcze kilkaset złotych kosztów mediów. Wszystkich lokatorów, przed podpisaniem umowy zapewniano, że to mieszkania dla osób średnio zamożnych, których nie stać na ratę kredytu.
Dorota Filip