Przedmieścia dużych miast tętnią życiem. Wysokie ceny mieszkań i chęć odpoczynku od zgiełku aglomeracji powodują, że Polacy chętniej budują własne domy.
Przyzwyczajeni do złej jakości wody z kranu, która w miastach spowodowana jest przez zanieczyszczenia starych rur w budynkach, inwestorzy chętnie decydują się na wywiercenie własnego ujęcia wody do domu.
Robią to też pod wpływem sloganów reklamowych firm świadczących usługi odwiertów, które zapewniają, że woda na głębokości 50 metrów jest krystalicznie czysta. Nie bez znaczenia jest też fakt podkreślany przez ekipy budowlane, że własna woda jest za darmo. Oba te twierdzenia niestety nie są prawdziwe.
Własna woda źródlana jest za darmo?
Nic bardziej mylnego. Najpierw musimy zainwestować w odwiert i instalację wodną. Koszty zazwyczaj są dwa razy większe niż przy zakupie przyłącza z sieci wodociągowej. Także już na etapie inwestycji trzeba wydać więcej za własną wodę. Ale na tym nie koniec. Woda z wodociągów jest co prawda płatna, ale jej cena nie jest wysoka. Natomiast cena prądu potrzebnego do pracy pompy już mała nie jest. Dlatego właśnie woda z własnego ujęcia nigdy nie jest darmowa, a koszt utrzymania pompy wodnej jest porównywalny z rachunkami za wodę.
Awarie i brak wody w ujęciu
Wyposażając budynek we własne ujęcie wodne narażamy się również na koszty związane z awariami urządzeń. Większość z nich wykonana jest w taki sposób, że psuje się tuż po skończeniu się okresu gwarancyjnego. To oznacza konieczność zakupu nowej pompy i innych niezbędnych akcesoriów. W rezultacie zapłacimy dużo więcej zamiast zaoszczędzić.
Kolejnym problemem jest zasobność ujęcia w wodę. Przy odwiertach klienci są zapewniani, że woda jest i tak zazwyczaj się dzieje. Niestety może się okazać, że jest, ale okresowo, bo zamiast trafić na podziemny zbiornik wodny możemy dowiercić się tylko do okresowej rzeczki zasilającej położone w innym miejscu jezioro. Przy suchym lecie lub małej ilości opadów rzeczka może wysychać. Skutek? Zanieczyszczenie całej instalacji wodnej mułem, żwirem i piachem zaciąganym spod ziemi oraz brak wody w kranie.
Skażenie środowiska
Na skutek powszechnego stosowania środków ochrony roślin w ogrodach i na polach przylegających do zbiorników wodnych, także na głębokości 50 m obecne są szkodliwe związki chemiczne, które do podziemnych rzek i jezior wodnych przenikają z zasilających je pływów.
Krystalicznie czysta?
Oddanie próbki wody do Sanepidu niestety nie rozwiązuje problemu, ponieważ w laboratorium woda jest badana pod kątem zawartości drobnoustrojów i ogólnego składu mineralnego. Substancje takie jak glifosat (rakotwórcza substancja będąca składnikiem wielu herbicydów), nie są wykrywane w tych badaniach.
Poza tym trzeba sobie zdawać sprawę, że jeszcze 20 lat temu do wykończenia dachów na wsiach powszechnie używano ebonitu. Obecnie wiadomo, że jest to materiał silnie rakotwórczy i gminy robią co mogą by ebonit utylizować. Samo usunięcie materiału nie rozwiązuje jednak problemu skażenia, ponieważ rakotwórczy jest pył, a ten przedostał się już do środowiska i jest obecny także w podziemnych zbiornikach wodnych, bo nie ulega biodegradacji.
Co więc mają zrobić osoby, które już zainwestowały we własne ujęcie wodne? Po to by nie ponosić kosztów wymiany całej instalacji wodnej i przyłącza wodociągowego można zaopatrywać dom w prawdziwą źródlaną wodę, pochodzącą z czystych środowiskowo okolic górskich.
fot. James Niland źródło: flickr.com