Branża budowlana musi mierzyć się z wieloma trudnymi sytuacjami – to jest fakt. Warto jednak spróbować spojrzeć na sprawę w znacznie szerszej perspektywie. Jakie wyzwania z perspektywy branży budowlanej są największe? Jakie są perspektywy na przyszłość?
Dwa zjawiska
O kłopotach można by rozmawiać naprawdę długo, ale przede wszystkim chodzi o dwa zjawiska – nadzwyczajny wzrost cen i dekoniuktura gospodarcza. Niektórzy mogą powiedzieć, że to pierwsze jest już za nami, ale myślenie w ten sposób jest błędem. Owszem, nadzwyczajny wzrost cen przypadł na lata 2021-22. Niemniej jednak jest to kłopot, o którym będzie się mówiło jeszcze bardzo długo. Warto też zastanowić się nad tym, jak można określić obecną sytuację. Mówienie o spadku cen wydaje się potężnym nadużyciem. Bardziej adekwatnym określeniem jest stabilizacja. Można odnieść wrażenie, że jest nieco taniej niż przed wybuchem wojny na Ukrainie i zarazem dużo drożej niż przed rozpoczęciem pandemii. Ważne w tym wszystkim jest również to, że inwestycje budowlane mają charakter długoterminowy.
Dekoniunktura gospodarcza to po prostu spadek przychodów firm.
Jak głęboki jest to dołek?
Z drugiej strony trzeba mieć świadomość tego, że zawsze może być gorzej. Budownictwo znajduje się w dołku, ale dołek ten jest jakoś szczególnie głęboki. Na uwagę zasługuje fakt, że firmy budowlane pracują na pełnych obrotach. Choć w tym momencie po raz kolejny trzeba odnieść się do charakteru inwestycji budowlanych. Czy nie jest przypadkiem tak, że mowa o kontraktach, które zostały pozyskane kilka lat temu? Nie jest dobrze i na dodatek perspektywy są złe.
Naturalnie zawsze należy też pamiętać o tym, że w branży zdarzają się różne sytuacje. Trudno porównywać realia dużych firm do tego, co dzieje się w firmach mniejszych. Na teraz można powiedzieć choćby to, że w przypadku małych firm spadek wykorzystania mocy jest wyraźny. Znowu niekontrolowany wzrost kosztów największy wpływ ma na duże firmy. Małe firmy mają krótsze kontrakty i to sprawia, że wpływ zmiany cen można uznać za ograniczony. Poza tym to wszystko musi mieć swoje odzwierciedlenie, jeśli chodzi o niewypłacalność – można usłyszeć o tym, że w I półroczu osiągnięto rekordową liczbę niewypłacalności.
Budownictwo drogowe
Wypada też zatrzymać się przy tym, co dzieje się w budownictwie drogowym – bez wątpienia mamy do czynienia z ostrą konkurencję. Jednocześnie jest nieustanny problem z kosztami i waloryzacją kontraktów.
Gdy spojrzy się na segment kolejowy, widać też, że są duże koszty dla kontraktów w toku. Jest również trwająca od dłuższego czasu luka inwestycyjna. Krótko mówiąc, chodzi o nadmierne uzależnienie inwestycji kolejowych od środków unijnych. Jest przetarg, ale nie może zostać rozstrzygnięty z powodu braku środków. Duże znaczenie tutaj mogłyby mieć środki z KPO (Krajowego Planu Odbudowy). Tyle tylko, że na ten moment trudno przewidzieć, kiedy te środki ewentualnie mogłyby trafić do naszego kraju. Warto także zauważyć, że są kwestie, w przypadku których można by zareagować bardzo szybko, ale niekoniecznie się na coś takiego zanosi – nie ulega wątpliwości, że polski rynek budowlany jest nadmiernie otwarty na zagraniczne firmy. Brakuje ochrony. Czegoś, co można uznać za rzecz naturalną. Poza tym ochrona rynku to zawsze inwestycja – mowa o ludziach, którzy inwestują, zatrudniają i szkolą.
Potrzebna pomoc
Rynek budowlany wymaga więc wsparcia finansowego i logistycznego. Mamy wiele bardzo dobrych firm, ale nie każda jest przygotowana na to, co się działo i dzieje. Zasadne wręcz wydaje się pytanie, czy w ogóle można było się przygotować na niedawne wzrosty cen? Do tego dochodzi też wspomniana na koniec troska o rynek. Przed polskim budownictwem są szanse i zagrożenia. Jednak wykorzystanie szans możliwe jest tylko wtedy, gdy uda się przezwyciężyć zagrożenia.
Tekst: Dariusz Buzun